wtorek, 27 grudnia 2011

Po co nam w życiu kryzysy?


XVI Wieża
 
"budowałem na skale - rozpadło się , budowałem na piasku - rozpadło sie , teraz zacznę budować od dymu w kominie"

 
Wieża jest ostatnią kartą Wielkich Arkanów, określaną mianem Karty – Transformacji. Nie przepadam za nią, bowiem z reguły zapowiadała mi jakieś nieprzyjemności. Począwszy od awantury, konfliktu, który zazwyczaj był potrzebny do zobaczenia prawdy aż po drastyczne, nagłe i bolesne zmiany. Te zmiany zazwyczaj czemuś służyły. Mi często pomagały coś zrozumieć i uwolnić się od niewygodnych, dawno mnie gdzieś w głębi uwierających, ludzi lub sytuacji. 


 
Wieża w swym ogólnym znaczeniu jest symbolem materializmu i pogoni za wartościami ziemskimi. To archetyp Upadku, Zburzenia, który uświadamia nam, że tak naprawdę nic w życiu do końca nie jest pewne. A rzeczy, które do tej pory uważaliśmy za trwałe, okazują się nagle kruche jak domek z kart. W takich chwilach często uświadamiamy sobie, że jedyną wartość jaką człowiek ma, to on sam.

Wieża może być symbolem wszystkiego co ma stałe granice. Nasze ciało, dom, miasto, instytucje.To mogą być także nasze ideały, poglądy, przekonania, wartości, przyzwyczajenia. Wreszcie dom, który tworzymy w relacjach z innymi ludźmi.

W swoim życiu budujemy wiele różnych takich symbolicznych wież. Nie ma znaczenia z czego ją budujemy, czy z bogatych przedmiotów, z zaszczytów czy zarozumialstwa i pychy. Dopóki w niej królujemy nie mamy  kontaktu z rzeczywistością, nie potrafimy tworzyć zdrowych związków z innymi ludźmi. Jest niczym forteca w której wydaje nam się, że jesteśmy bezpieczni. Jesteśmy ogrodzeni murem, nie rozwijamy się, nic się nie dzieje i wszystko dzień w  dzień jest takie samo. Wznosimy swoją Wieżę wieńczymy ją złotą koroną i stajemy się więźniami własnej ambicji i doskonałości. Gdy nagle mocno osadzona w ziemi Wieża rozpada się, okazuje się, że wszystko to co budowaliśmy, było iluzją, snem, budowaniem zamków na piasku. Takie przebudzenie bywa bardzo bolesne, bowiem widzimy wtedy ruinę naszych powziętych wcześniej postanowień i degradację tego, co stworzyliśmy.
Initiatory Golden Dawn
Karta Wieża przedstawia sytuację, kiedy potężny gmach zostaje zburzony przez czynnik niezależny od nas. Przyczyna może być dowolna, lecz wynik zawsze ten sam - szok i uświadomienie sobie, że nie jesteśmy już tym, kim byliśmy, że nie jesteśmy pod ochroną i to, co przydarza się innym, może się przytrafić także i nam.
I tak wciąż od nowa odbudowujemy to, co będzie nieustannie burzone. Czy to będzie budowla mentalna, czy materialna  - stworzona przez człowieka, przeznaczona jest do zniszczenia. 
Dlaczego? Myślę, że dlatego, gdyż wszystko musi podlegać przeobrażeniu.  
Taka jest zasada postępu.


Dlatego w życiu spotykają nas tarotowe Wieże - sytuacje, kiedy musimy pozwolić, aby coś się rozsypało. Takie kryzysy są nam potrzebne by wspiąć się wyżej, by się rozwijać. Jeśli będziemy trzymać się kurczowo tego, co do tej pory zbudowaliśmy, nigdy nie ruszymy z miejsca. Można to porównać do przepoczwarzania się gąsienicy w motyla. Gdyby tych przeobrażeń czy zmian nie było, zamiast stać motylem byli byśmy coraz większym  robalem, przerośniętą gąsienicą. Inne skojarzenie, to takie, że gdyby nie postęp i związane z tym kryzysy, to nasza Wieża z czasem byłaby ruiną, ruderą, żywym trupem.

W Tarocie Wieża następuje po karcie Diabeł. Diabeł symbolizuje także przywiązanie i uwiązanie. Dlatego w ciągu rozwoju naturalne jest, że gdy zdominują nas pokusy i pragnienia symbolizowane przez Diabła, trzeba będzie zmierzyć się z Wieżą i pozwolić jej się rozpaść.
Kryzysy są niejako wpisane w nasze życie i nasze związki. Są silnym kopniakiem do zmian, sygnałem, że coś się wyczerpało. Są szansą na coś lepszego i nowego. Kryzysy kończą pewien etap w naszym życiu, są celowe, jako terapia wstrząsowa. Przykra, ale pożyteczna, choć to bardzo trudne.
Często trzymamy się starych schematów, które nas męczą, ale mimo to najbardziej ze wszystkiego boimy się stracić to, co mamy. Bardzo często spotykam ludzi, którzy bez przerwy narzekają i marzą o lepszym życiu, ale kiedy ich ziemia się zatrzęsie i jest okazja coś zmienić, tylko nieliczni z tego skorzystają.
Wieża jest bardzo trudna do przerobienia, kiedy trzyma nas przywiązanie. Niestety pojawia się najczęściej właśnie po to, aby nas od niego uwolnić. Unikamy wtedy kryzysu, za nic nie chcemy zmienić swojego życia w ogóle. Szamoczemy się sprawiając sobie jeszcze większy ból. Bardzo często bowiem, to do czego jesteśmy tak emocjonalnie przyzwyczajeni, wcale nie znaczy, że to lubimy lub kochamy.
Z płonącej Wieży nie wyskakuje się z własnej woli, ale niejako jest się do tego zmuszonym. Ważne jest aby nie chwytać się niczego na siłę, tylko obserwować cały proces z takiej perspektywy, jakby przytrafił się obcej osobie. Ogień w oknach Wieży to symbol destrukcji i jednocześnie przemian, gwałtownych zmian. Często wiąże się z naszym „kryzysowym" rozwojem. Np. palenie listów, notatek jako symbolicznego zerwania z czymś starym.
Kryzys rzadko wywołany jest świadomie. Daje nam znak, że pora coś w swoim życiu zmienić.
W tym kontekście możemy spojrzeć na Arkan XVI jako konieczność oderwania się od wszelkich przywiązań czy to materialnych czy emocjonalnych i mentalnych. 

W naszym ludzkim odczuciu, przedstawia nieszczęście, rozpad tego, co się budowało. Jednak niesie z sobą jednocześnie mocną nadzieję, że odtąd będziemy żyć sensowniej i uważniej. Będziemy bogatsi wewnętrznie dzięki trudnym doświadczeniom, które nie zawsze muszą niszczyć człowieka. Bowiem trwanie po doznanych nieszczęściach w nienawiści do świata, do losu, do Boga to także jedno z przywiązań, i to najbardziej zgubnych dla duszy i ciała. Taką postawą, wykluczamy jakąkolwiek naukę na przyszłość i zrobienie kroku na przód na drodze w naszym rozwoju.

2 komentarze:

  1. Droga Thelemo.

    W moim wypadku, jest to Arkan na czasie. Przez jedenaście miesięcy budowałem Wieżę, która… runęła, ponieważ musiała runąć. Mój Dobry Duch – Danusia (żona) radziła podpowiadała mi, bym wycofał się z tej niepewnej budowli, ale nie posłuchałem, kierując się ideałami, czy to nie śmieszne?. Jeszcze jak! W połączeniu z Trzynastym Wielkim Arkanem Tarota, który „odwiedził” moją rodzinę, Wieża zatrzęsła się, posypały się na moją głowę fragmenty gruzu, ale zdążyłem z Niej uciec. Z wielu Wież, jakie w ciągu swojego, długiego życia zbudowałem, ta ostatnia okazała się najbardziej tragiczna – zawiodłem się na bliskiej mi osobie - rodzonym bracie. Ale, czym byłyby Wieże, gdyby się nie rozpadały?

    Dziękuje Ci za tego posta, który skłonił mnie do głębszych refleksji, niż mógłbym się spo-dziewać.

    Pozdrawiam serdecznie. : )

    Ez[o]

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Eremito,
    Tak się składa i w moim przypadku, chyba jednak podobne przyciąga podobne :)
    Kartę Wieża wylosowałam w swoim rozkładzie urodzinowym, który stawiam sobie co roku. Ta karta znajdowała się na pozycji - "Urodzinowy Dar od Wszechświata czyli Błogosławieństwo które otrzymałam na ten rok"
    Dzisiaj wiem, że tym darem jest siła, która pozwoliła mi przetrwać kryzys, spojrzeć na siebie i swoje życie inaczej oraz pozwoliła dostrzec nowe światełko w tunelu.
    Ten dar podsumowałabym - przewróciłam się, ale nie wstałam z pustymi rękami.

    Pozdrawiam
    Thelema

    OdpowiedzUsuń